Komunikacja w wychowaniu
„Słuchaj mnie i już!"
Wielu rodziców i wychowawców uważa, że dzieci powinny ich słuchać. Jest to nie tylko kwintesencja ich postawy wychowawczej, ale także sposobu porozumiewania się. Wychowanie jest procesem opartym na komunikacji i w dużej mierze zależy od jej jakości. Dość często ludziom wydaje się, że umiejętność komunikowania polega jedynie na sprawnym przekazywaniu informacji, natomiast już łaciński źródłosłów wskazuje, że komunikacja oznacza wymianę, łączność, rozmowę. Zatem dobrze komunikować się, to nie tylko nadawać własne komunikaty, ale także odbierać komunikaty innych. Dopiero dwustronny przepływ informacji jest gwarancją porozumienia, czyli wzajemnego zrozumienia tego, co chcemy sobie nawzajem przekazać. Nie jest to zadanie łatwe, ponieważ większość z nas ma tendencje do zagadywania partnerów rozmowy. Jakby ilość wypowiadanych słów decydowała o sile przekazu. Swoją drogą analitycy konwersacji międzyludzkich zbadali, że główną czynnością, którą zajmują się ludzie w swoich codziennych rozmowach, nie jest wcale przekazywanie treści, ale udowadnianie swojej racji, niezależnie od meritum. Paradoksem jest więc, że nadmiar słów szkodzi porozumiewaniu się.
„Już ja ciebie znam!"
Trzeba pamiętać, że na sposób komunikacji z wychowankami rzutują wszystkie poprzednie wspólne doświadczenia. One to decydują często, że komunikacja przebiega w oparciu o wypracowany bądź narzucony schemat porozumiewania się, który warunkuje jej przebieg i jakość. Dlatego zdarza się, że podczas rozmowy słyszymy to, co chcemy usłyszeć, a nie to, co druga osoba rzeczywiście mówi. Stąd biorą się różne zaburzenia i zniekształcenia odbieranego przekazu. Zasadnicza trudność w dobrej komunikacji międzyludzkiej polega na jednoczesnym rozłożeniu uwagi na nadawanie i odbiór. Odbieranie drugiej osoby jest zawsze obciążone tym, wjaki sposób partnerzy postrzegają się, odczuwają i oceniają. W wielu sytuacjach wychowawczych wydaje się nam, że doskonale znamy nasze dziecko i że doskonale wiemy, co ono ma nam do powiedzenia. Ponieważ zazwyczaj mamy mało czasu na analizę tego, co druga osoba ma nam do powiedzenia, uznajemy, że nie warto słuchać, bo i tak znamy wszystkie jej tłumaczenia i wykręty. Wtedy od razu przystępujemy do wygłaszania naszego kazania i bardzo często mówimy za dużo, bez wysłuchania drugiej strony, bez próby zrozumienia sprawy. Z drugiej strony, niektórzy stosują bardzo ubogie komunikaty, które są również niekorzystne. Licząc, że druga strona się domyśli, zrozumie sugestię, czy metaforę niestety spotyka nas zawód. Ktoś nas nie rozumie lub nie pojmuje nas tak, jakbyśmy tego sobie życzyli. Paradoksem jest fakt, że do małych dzieci rodzice mówią często zbyt dużo, a do dorastających za mało.
„Jesteś niegrzeczny!"
Rodzice zwracający się z różnymi uwagami do swoich dzieci nie zdają sobie sprawy z tego, jak są mało komunikatywni. Słyszy się nieraz: „Mam już dosyć twoich wybryków", „Źle się zachowujesz", „Jesteś nieposłuszny", „Przestań natychmiast". Warto zauważyć, jak lakoniczne są to komunikaty. W rzeczywistości oprócz negatywnej oceny, niezadowolenia i nieakceptacji, przekaz ten nic więcej nie wyraża. Dziecko, szczególnie małe, często nie rozumie dlaczego jego zachowanie spotyka się z dezaprobatą, co w jego zachowaniu jest nagannego, jakimi konsekwencjami grozi i jakie uczucia wywołuje u wychowawcy. Określenia: jesteś niegrzeczny, nieposłuszny, ty mnie nigdy nie słuchasz, zawsze musisz robić mi na złość, itp. zniekształcają komunikat zbytnim uogólnieniem, a tym samym uniemożliwiają porozumienie.
Rady taty Gordona
Według Thomasa Gordona, twórcy metody wychowania bez porażek, z dużym powodzeniem realizowanej w kierowanym przez niego programie szkoleniowym dla rodziców i wychowawców, właściwy komunikat wychowawczy musi zawierać trzy elementy:
1. opis nieakceptowanego zachowania,
2. uczucie, które ono wywołuje u wychowawcy,
3. uchwytny skutek zachowania.
Przykładowy komunikat zawierający te trzy składniki powinien być taki: „W sobotę nie wróciłeś do domu o umówionej godzinie ze spotkania z przyjaciółmi. Bardzo bałem się, czy ci się coś nie stało. Czuję się oszukany i zawiedziony, że nie można wierzyć w twoje słowa. Nie pozwalam ci wyjść w przyszłą sobotę". Jeżeli damy dziecku szansę uchwycenia dlaczego dane zachowanie spotyka się z naszą dezaprobatą, czym grozi i jakie wywołuje u nas uczucia, komunikat będzie łatwiejszy do zrozumienia i zaakceptowania. Dziecko często nie rozumiejąc istoty naganności swego zachowania i jego konsekwencji („przecież nic się nie stało") sądzi, że określony zakaz czy nakaz zawarty w przekazie wynika z „widzimisię", złośliwości, niezrozumiałego uporu rodziców pokazujących „kto tu rządzi". Taka pełna informacja o wiele skuteczniej oddziałuje, niż zwykłe „nie bo nie", albo „rób tak, bo tak chcę".
Na zakończenie garść dodatkowych porad mogących poprawić porozumiewanie się z wychowankami:
1. Rozmawiając z dziećmi starajmy się mówić w pierwszej osobie - „ja". Nie mówmy jaki ktoś jest, ale jakie jego zachowania wywołują w nas uczucia, co czujemy w związku z jego zachowaniem i wypowiedziami. Każde zdanie czy zwrot zawierający zaimek „ty" ma tendencję do antagonizowania, wywołuje przeciwreakcję. Po kilku próbach zauważymy, że o wielu problemach, nawet trudnych można w taki sposób mówić. To ośmiela, otwiera i ułatwia obustronny przepływ informacji.
2. Stosujmy pytania - one ułatwiają rozmowę, wskazują na nasze zainteresowanie problemem, ułatwiają wspólne odkrywanie rozwiązań. Zadawanie pytań uczy także aktywnego słuchania i analizowania problemu.
3. Słuchanie. Spróbujmy ograniczyć „słowotok”, który często niczego nie komunikuje i do niczego nie prowadzi. Czasami wysłuchanie w milczeniu drugiej strony jest ważniejsze, niż jakiekolwiek słowa. Jednym z podstawowych obaw dzieci zawsze jest pytanie: „czy mama, tata mnie wysłucha, czy da się wytłumaczyć, wyjaśnić sprawę?" Milczenie nie tylko ułatwia słuchanie innych, ale również słuchanie siebie - własnych myśli. Dobrze jest wówczas przyjąć punkt widzenia dzieci, czasami uda nam się je lepiej zrozumieć.
4. Nigdy nie obrażajmy, nie poniżajmy, nie ośmieszajmy naszych rozmówców, nie stosujmy obraźliwych słów - to zawsze prowadzi do zablokowania komunikacji. Nawet małe dziecko ma poczucie własnej godności.
5. Starajmy się skupić na treści, a nie na formie tego, co jest nam przekazywane. Przeniesienie uwagi na formę zazwyczaj nie rozwiązuje istniejącego problemu, lecz wywołuje dodatkowy. Łatwo obrażamy się gdy np. dziecko zbyt wolno odpowiada, nie tak na nas patrzy, „wymądrza się" i gubimy meritum sprawy o jakiej mówimy. Nie personifikujmy problemu. To nie dziecko jest problemem, ale jego konkretne zachowanie, postępowanie. Oddzielenie człowieka od problemu ułatwia efektywność komunikowania.
Dla pragnących rozszerzyć swoją wiedzę w tym zakresie polecam dwie prace T. Gordona: Wychowanie bez porażek (Warszawa 1991) i Wychowanie bez porażek w praktyce (Warszawa 1994).